BezNakazu.pl
moja walka - Wersja do druku

+- BezNakazu.pl (https://forum.beznakazu.pl)
+-- Dział: Psychiczne problemy podczas wychodzenia z długów (https://forum.beznakazu.pl/forumdisplay.php?fid=6)
+--- Dział: chcę opisać swoją historię jak się wpakowałam w długi (https://forum.beznakazu.pl/forumdisplay.php?fid=9)
+--- Wątek: moja walka (/showthread.php?tid=1701)



moja walka - MarDu - 16-04-2021

Chciałam Wam napisać, że dzięki temu forum odzyskałam nadzieję, że jeszcze będę mogła żyć normalnie - bez długów i panicznego lęku "co dalej".
Pewnie moja historia z długami jest banalna: pierwsza pożyczka w vivus, bo brakowało mi na rachunki. Refinansowanie, bo brak pieniędzy, by spłacić całość. Kolejna pożyczka, by spłacić pierwszą, potem trzecia, by spłacić drugą- i talk powoli rozwijała się moja pętla: przez 8 -9 lat.
W rezultacie, kiedy dwa lata temu zobaczyłam swój raport w BiK -to nie mogłam w niego uwierzyć. Pożyczki i kredyty na łączną sumę 100 tys. zł Raty znacznie przekraczające dochody, a z nimi było krucho, bo zajmowałam się głównie domem i dziećmi, w tzw. międzyczasie pisząc teksty i zarabiając głównie po to, by spłacać kolejne raty...
Przebudzenie było bolesne...Ogromny lęk, że stracę dom, albo, że coś mi się stanie i moje dzieci zostaną z moimi długami..
Długo było źle. Stany depresyjne, apatia- gdybym mogła nie wstawałabym z łóżka... i paniczny lęk przed kolejnymi telefonami, smsami z ponagleniem spłaty.
Było ciężko, ale od tamtej pory przestałam brać kolejne pożyczki. Znalazłam stałą pracę. Ale przede wszystkim powoli zaczęłam się oswajać z myślą, że niespłacona chwilówka to nie koniec świata, że sprawa w sądzie to nie koniec świata, że bycie "dłużnikiem" to też nie koniec świata. 
Największym problemem w moim zadłużeniu było to, że "wszyscy" się dowiedzą: jaka jestem nieodpowiedzialna, jaka głupia, że tak się zaplatałam..., że jestem "dłużnikiem". Nawet do niedawna panicznie się bałam komornika, nie dlatego, że zajmie mi wynagrodzenie, ale dlatego, że wszyscy w pracy się dowiedzą.
Teraz myślę sobie, że na tamten czas (te 8-9 lat temu) ja po prostu nie umiałam inaczej, nie wiedziałam jak. Wolałam wziąć pożyczkę niż poprosić kogoś o pomoc. Trudno, czasu nie cofnę. Ludzie popełniają błędy. A ja wiem, że wtedy popełniłam ich szereg- ale nie ze złej woli, tylko w tamtej sytuacji - z poczucia totalnej niemocy i beznadziei.
Jak wygląda obecnie wynik mojej walki?
Z ponad 100 tys. spłaciłam 30 tys.
- 40 tys. - to kredyt w banku, który spłacam na bieżąco
- 20 tys. - pożyczka w Mondeo którą spłacam (też raczej na bieżąco)
- nieco ponad 30 tys. to 3 różne pożyczki, częściowo spłacone, ale z uwagi na brak środków po prostu przestałam je spłacać, są teraz w 
 epu - sama się tym nie zajmę, bo przerasta to moje możliwości intelektualne Oczko ale znalazłam tu ludzi, którzy mi pomogą; jeśli uda się z nich wyjść - to dla mnie już prawie "normalnie" - pozostanie bank i mondeo, ale przy "zaciśnięciu" pasa i je spłacę;

pozdrawiam Was wszystkich i życzę wytrwałości - i jeszcze raz ogromnie dziękuję...

p.s. nie jestem pewna czy do dobrej kategorii dałam ten wątek Uśmiech jeśli nie - wybaczcie, to pierwsze forum, w którym w ogóle się zarejestrowałam i odważyłam coś napisać


RE: moja walka - Mariuszd37 - 16-04-2021

Masz przedawnienia?


RE: moja walka - MarwPL - 16-04-2021

(16-04-2021, 16:18:07)MarDu napisał(a): Chciałam Wam napisać, że dzięki temu forum odzyskałam nadzieję, że jeszcze będę mogła żyć normalnie - bez długów i panicznego lęku "co dalej".
Pewnie moja historia z długami jest banalna: pierwsza pożyczka w vivus, bo brakowało mi na rachunki. Refinansowanie, bo brak pieniędzy, by spłacić całość. Kolejna pożyczka, by spłacić pierwszą, potem trzecia, by spłacić drugą- i talk powoli rozwijała się moja pętla: przez 8 -9 lat.
W rezultacie, kiedy dwa lata temu zobaczyłam swój raport w BiK -to nie mogłam w niego uwierzyć. Pożyczki i kredyty na łączną sumę 100 tys. zł Raty znacznie przekraczające dochody, a z nimi było krucho, bo zajmowałam się głównie domem i dziećmi, w tzw. międzyczasie pisząc teksty i zarabiając głównie po to, by spłacać kolejne raty...
Przebudzenie było bolesne...Ogromny lęk, że stracę dom, albo, że coś mi się stanie i moje dzieci zostaną z moimi długami..
Długo było źle. Stany depresyjne, apatia- gdybym mogła nie wstawałabym z łóżka... i paniczny lęk przed kolejnymi telefonami, smsami z ponagleniem spłaty.
Było ciężko, ale od tamtej pory przestałam brać kolejne pożyczki. Znalazłam stałą pracę. Ale przede wszystkim powoli zaczęłam się oswajać z myślą, że niespłacona chwilówka to nie koniec świata, że sprawa w sądzie to nie koniec świata, że bycie "dłużnikiem" to też nie koniec świata. 
Największym problemem w moim zadłużeniu było to, że "wszyscy" się dowiedzą: jaka jestem nieodpowiedzialna, jaka głupia, że tak się zaplatałam..., że jestem "dłużnikiem". Nawet do niedawna panicznie się bałam komornika, nie dlatego, że zajmie mi wynagrodzenie, ale dlatego, że wszyscy w pracy się dowiedzą.
Teraz myślę sobie, że na tamten czas (te 8-9 lat temu) ja po prostu nie umiałam inaczej, nie wiedziałam jak. Wolałam wziąć pożyczkę niż poprosić kogoś o pomoc. Trudno, czasu nie cofnę. Ludzie popełniają błędy. A ja wiem, że wtedy popełniłam ich szereg- ale nie ze złej woli, tylko w tamtej sytuacji - z poczucia totalnej niemocy i beznadziei.
Jak wygląda obecnie wynik mojej walki?
Z ponad 100 tys. spłaciłam 30 tys.
- 40 tys. - to kredyt w banku, który spłacam na bieżąco
- 20 tys. - pożyczka w Mondeo którą spłacam (też raczej na bieżąco)
- nieco ponad 30 tys. to 3 różne pożyczki, częściowo spłacone, ale z uwagi na brak środków po prostu przestałam je spłacać, są teraz w 
 epu - sama się tym nie zajmę, bo przerasta to moje możliwości intelektualne Oczko ale znalazłam tu ludzi, którzy mi pomogą; jeśli uda się z nich wyjść - to dla mnie już prawie "normalnie" - pozostanie bank i mondeo, ale przy "zaciśnięciu" pasa i je spłacę;

pozdrawiam Was wszystkich i życzę wytrwałości - i jeszcze raz ogromnie dziękuję...

p.s. nie jestem pewna czy do dobrej kategorii dałam ten wątek Uśmiech jeśli nie - wybaczcie, to pierwsze forum, w którym w ogóle się zarejestrowałam i odważyłam coś napisać

Najważniejsze, że doszłaś do takich wniosków, jak teraz.
Dłużników takich jak Ty jest w naszym kraju już kilka milionów (szacuje się ich liczbę na ponad 3 miliony Polaków).
Zazwyczaj mamy ich w rodzinie lub w bliskim sąsiedztwie ale się skrupulatnie ukrywają z tych samych powodów co podałaś i tak samo jak Ty to czyniłaś.
Małymi kroczkami wyjdziesz na prostą, a my Cię w tym będziemy wspierać i dopingować :-)
Ważne, że mąż Cię wspiera, nawet po tym, jak przed nim tyle lat ukrywałaś w sumie to wasze wspólne problemy.


RE: moja walka - Mila1 - 16-04-2021

(16-04-2021, 16:18:07)MarDu napisał(a): Chciałam Wam napisać, że dzięki temu forum odzyskałam nadzieję, że jeszcze będę mogła żyć normalnie - bez długów i panicznego lęku "co dalej".
Pewnie moja historia z długami jest banalna: pierwsza pożyczka w vivus, bo brakowało mi na rachunki. Refinansowanie, bo brak pieniędzy, by spłacić całość. Kolejna pożyczka, by spłacić pierwszą, potem trzecia, by spłacić drugą- i talk powoli rozwijała się moja pętla: przez 8 -9 lat.
W rezultacie, kiedy dwa lata temu zobaczyłam swój raport w BiK -to nie mogłam w niego uwierzyć. Pożyczki i kredyty na łączną sumę 100 tys. zł Raty znacznie przekraczające dochody, a z nimi było krucho, bo zajmowałam się głównie domem i dziećmi, w tzw. międzyczasie pisząc teksty i zarabiając głównie po to, by spłacać kolejne raty...
Przebudzenie było bolesne...Ogromny lęk, że stracę dom, albo, że coś mi się stanie i moje dzieci zostaną z moimi długami..
Długo było źle. Stany depresyjne, apatia- gdybym mogła nie wstawałabym z łóżka... i paniczny lęk przed kolejnymi telefonami, smsami z ponagleniem spłaty.
Było ciężko, ale od tamtej pory przestałam brać kolejne pożyczki. Znalazłam stałą pracę. Ale przede wszystkim powoli zaczęłam się oswajać z myślą, że niespłacona chwilówka to nie koniec świata, że sprawa w sądzie to nie koniec świata, że bycie "dłużnikiem" to też nie koniec świata. 
Największym problemem w moim zadłużeniu było to, że "wszyscy" się dowiedzą: jaka jestem nieodpowiedzialna, jaka głupia, że tak się zaplatałam..., że jestem "dłużnikiem". Nawet do niedawna panicznie się bałam komornika, nie dlatego, że zajmie mi wynagrodzenie, ale dlatego, że wszyscy w pracy się dowiedzą.
Teraz myślę sobie, że na tamten czas (te 8-9 lat temu) ja po prostu nie umiałam inaczej, nie wiedziałam jak. Wolałam wziąć pożyczkę niż poprosić kogoś o pomoc. Trudno, czasu nie cofnę. Ludzie popełniają błędy. A ja wiem, że wtedy popełniłam ich szereg- ale nie ze złej woli, tylko w tamtej sytuacji - z poczucia totalnej niemocy i beznadziei.
Jak wygląda obecnie wynik mojej walki?
Z ponad 100 tys. spłaciłam 30 tys.
- 40 tys. - to kredyt w banku, który spłacam na bieżąco
- 20 tys. - pożyczka w Mondeo którą spłacam (też raczej na bieżąco)
- nieco ponad 30 tys. to 3 różne pożyczki, częściowo spłacone, ale z uwagi na brak środków po prostu przestałam je spłacać, są teraz w 
 epu - sama się tym nie zajmę, bo przerasta to moje możliwości intelektualne Oczko ale znalazłam tu ludzi, którzy mi pomogą; jeśli uda się z nich wyjść - to dla mnie już prawie "normalnie" - pozostanie bank i mondeo, ale przy "zaciśnięciu" pasa i je spłacę;

pozdrawiam Was wszystkich i życzę wytrwałości - i jeszcze raz ogromnie dziękuję...

p.s. nie jestem pewna czy do dobrej kategorii dałam ten wątek Uśmiech jeśli nie - wybaczcie, to pierwsze forum, w którym w ogóle się zarejestrowałam i odważyłam coś napisać

Duży uśmiech  też pierwszy raz zarejestrowałam się na forum w związku z długami. Twoja historia jest podobna do naszych...wszyscy zaczynaliśmy od jednej. Ja nawet też w vivusie.


RE: moja walka - MarDu - 16-04-2021

(16-04-2021, 17:29:05)Mariuszd37 napisał(a): Masz przedawnienia?

nie, raczej na bieżąco spłacałam, zaciągając kolejne pożyczki - dopiero zaprzestanie brania jakichkolwiek pożyczek pozwoliło mi jako tako wyjść na prostą i odłożyć trochę pieniędzy, żeby poprosić o pomoc kogoś, kto się na tym zna - na szczęście trafiłam tu (już miałam wybrać pewną kancelarię prawniczą, ale tak dziwnie podchodzili do sprawy, że zrezygnowałam) i mam nadzieję, że będzie dobrze


(16-04-2021, 17:54:40)MarwPL napisał(a): Najważniejsze, że doszłaś do takich wniosków, jak teraz.
Dłużników takich jak Ty jest w naszym kraju już kilka milionów (szacuje się ich liczbę na ponad 3 miliony Polaków).
Zazwyczaj mamy ich w rodzinie lub w bliskim sąsiedztwie ale się skrupulatnie ukrywają z tych samych powodów co podałaś i tak samo jak Ty to czyniłaś.
Małymi kroczkami wyjdziesz na prostą, a my Cię w tym będziemy wspierać i dopingować :-)
Ważne, że mąż Cię wspiera, nawet po tym, jak przed nim tyle lat ukrywałaś w sumie to wasze wspólne problemy.
z tymi sąsiadami to prawda... człowiek nawet nie wie, z czym borykają się inni... a co do męża - to właściwie, gdyby nie jego postawa, ja tych długów bym raczej nie miała; teraz mnie wspiera, ale na początku małżeństwa było całkiem inaczej: dom i dzieci na mojej głowie, ja z marnym dochodem, a o każde pieniądze musiałam prosić; problem w tym, że ja prosić nie umiem...to okropna cecha mojego charakteru: przekonanie, że dam sobie radę sama, bo nie mogę obarczać innych... i wciąż zarzuty: że nie umiem dysponować pieniędzmi, że jestem "pasożytem" - to był bardzo zły czas, bardzo...
dopiero znalezienie pracy, jakaś samodzielność finansowa, zaprzestanie brania kolejnych pożyczek i powolne wychodzenie z długów pozwoliły mi coś zmienić i dały odwagę, by powiedzieć mężowi o długach
nie raz myślałam, że gdybym mogła cofnąć się w czasie, to nigdy bym tej 1 pożyczki nie wzięła, ale teraz wiem, że to błędne myślenie - wtedy inaczej nie umiałam;
myślę, że trzeba sobie samemu wybaczyć - i swoją naiwności i głupotę i bezradność, bo dopiero jak człowiek sobie wybaczy, to zaczyna mieć siłę, by zacząć zmienić tę sytuację.
Wtedy też człowiek przestaje bać się tego, co pomyślą inni - a to niestety jest jeden z powodów, dlaczego wciąż tkwimy w spirali zadłużenia. Ja już się tego (tak bardzo) nie boję, choć wiem, że jak to wyjdzie w moim środowisku zawodowym, to oberwę - jestem dziennikarzem i niektórzy w naszym lokalnym środowisku za mną nie przepadają - mieliby idealny temat... no i trudno jeśli nawet, jakoś to przeżyję Oczko


RE: moja walka - grabi_en - 17-04-2021

Psychologia wszystkich firm pożyczkowych prowadzi do jednego a mianowicie do "ugotowania" dłużnika poprzez podsyłanie kolejnej oferty zaciągnięcia długu i w taki sposób zanim się w tym połapiemy, jesteśmy zadłużeni po uszy, a później windykacja robi "nam pranie z mózgu" wywołując, strach i piekło kolejnych dni naszego kruchego życia. W momencie kiedy to wszystko zrozumiemy - wiemy, że jesteśmy na właściwym torze myślenia i wychodzenia z długów. Powodzenia i dużo wiary w siebie.


RE: moja walka - Mila1 - 17-04-2021

(16-04-2021, 20:59:52)MarDu napisał(a):
(16-04-2021, 17:29:05)Mariuszd37 napisał(a): Masz przedawnienia?

nie, raczej na bieżąco spłacałam, zaciągając kolejne pożyczki - dopiero zaprzestanie brania jakichkolwiek pożyczek pozwoliło mi jako tako wyjść na prostą i odłożyć trochę pieniędzy, żeby poprosić o pomoc kogoś, kto się na tym zna - na szczęście trafiłam tu (już miałam wybrać pewną kancelarię prawniczą, ale tak dziwnie podchodzili do sprawy, że zrezygnowałam) i mam nadzieję, że będzie dobrze


(16-04-2021, 17:54:40)MarwPL napisał(a): Najważniejsze, że doszłaś do takich wniosków, jak teraz.
Dłużników takich jak Ty jest w naszym kraju już kilka milionów (szacuje się ich liczbę na ponad 3 miliony Polaków).
Zazwyczaj mamy ich w rodzinie lub w bliskim sąsiedztwie ale się skrupulatnie ukrywają z tych samych powodów co podałaś i tak samo jak Ty to czyniłaś.
Małymi kroczkami wyjdziesz na prostą, a my Cię w tym będziemy wspierać i dopingować :-)
Ważne, że mąż Cię wspiera, nawet po tym, jak przed nim tyle lat ukrywałaś w sumie to wasze wspólne problemy.
z tymi sąsiadami to prawda... człowiek nawet nie wie, z czym borykają się inni... a co do męża - to właściwie, gdyby nie jego postawa, ja tych długów bym raczej nie miała; teraz mnie wspiera, ale na początku małżeństwa było całkiem inaczej: dom i dzieci na mojej głowie, ja z marnym dochodem, a o każde pieniądze musiałam prosić; problem w tym, że ja prosić nie umiem...to okropna cecha mojego charakteru: przekonanie, że dam sobie radę sama, bo nie mogę obarczać innych... i wciąż zarzuty: że nie umiem dysponować pieniędzmi, że jestem "pasożytem" - to był bardzo zły czas, bardzo...
dopiero znalezienie pracy, jakaś samodzielność finansowa, zaprzestanie brania kolejnych pożyczek i powolne wychodzenie z długów pozwoliły mi coś zmienić i dały odwagę, by powiedzieć mężowi o długach
nie raz myślałam, że gdybym mogła cofnąć się w czasie, to nigdy bym tej 1 pożyczki nie wzięła, ale teraz wiem, że to błędne myślenie - wtedy inaczej nie umiałam;
myślę, że trzeba sobie samemu wybaczyć - i swoją naiwności i głupotę i bezradność, bo dopiero jak człowiek sobie wybaczy, to zaczyna mieć siłę, by zacząć zmienić tę sytuację.
Wtedy też człowiek przestaje bać się tego, co pomyślą inni - a to niestety jest jeden z powodów, dlaczego wciąż tkwimy w spirali zadłużenia. Ja już się tego (tak bardzo) nie boję, choć wiem, że jak to wyjdzie w moim środowisku zawodowym, to oberwę - jestem dziennikarzem i niektórzy w naszym lokalnym środowisku za mną nie przepadają - mieliby idealny temat... no i trudno jeśli nawet, jakoś to przeżyję Oczko

No proszę! Znowu trochę o mnie Duży uśmiech Nie wiem jak u ciebie, ale mój mąż od kiedy wie, bardzo mnie wspiera. Ja zaś nauczyłam się prosić i mówić...A to co powiedzą inni już nie spędza mi snu z powiek.