16-04-2021, 16:18:07
Chciałam Wam napisać, że dzięki temu forum odzyskałam nadzieję, że jeszcze będę mogła żyć normalnie - bez długów i panicznego lęku "co dalej".
Pewnie moja historia z długami jest banalna: pierwsza pożyczka w vivus, bo brakowało mi na rachunki. Refinansowanie, bo brak pieniędzy, by spłacić całość. Kolejna pożyczka, by spłacić pierwszą, potem trzecia, by spłacić drugą- i talk powoli rozwijała się moja pętla: przez 8 -9 lat.
W rezultacie, kiedy dwa lata temu zobaczyłam swój raport w BiK -to nie mogłam w niego uwierzyć. Pożyczki i kredyty na łączną sumę 100 tys. zł Raty znacznie przekraczające dochody, a z nimi było krucho, bo zajmowałam się głównie domem i dziećmi, w tzw. międzyczasie pisząc teksty i zarabiając głównie po to, by spłacać kolejne raty...
Przebudzenie było bolesne...Ogromny lęk, że stracę dom, albo, że coś mi się stanie i moje dzieci zostaną z moimi długami..
Długo było źle. Stany depresyjne, apatia- gdybym mogła nie wstawałabym z łóżka... i paniczny lęk przed kolejnymi telefonami, smsami z ponagleniem spłaty.
Było ciężko, ale od tamtej pory przestałam brać kolejne pożyczki. Znalazłam stałą pracę. Ale przede wszystkim powoli zaczęłam się oswajać z myślą, że niespłacona chwilówka to nie koniec świata, że sprawa w sądzie to nie koniec świata, że bycie "dłużnikiem" to też nie koniec świata.
Największym problemem w moim zadłużeniu było to, że "wszyscy" się dowiedzą: jaka jestem nieodpowiedzialna, jaka głupia, że tak się zaplatałam..., że jestem "dłużnikiem". Nawet do niedawna panicznie się bałam komornika, nie dlatego, że zajmie mi wynagrodzenie, ale dlatego, że wszyscy w pracy się dowiedzą.
Teraz myślę sobie, że na tamten czas (te 8-9 lat temu) ja po prostu nie umiałam inaczej, nie wiedziałam jak. Wolałam wziąć pożyczkę niż poprosić kogoś o pomoc. Trudno, czasu nie cofnę. Ludzie popełniają błędy. A ja wiem, że wtedy popełniłam ich szereg- ale nie ze złej woli, tylko w tamtej sytuacji - z poczucia totalnej niemocy i beznadziei.
Jak wygląda obecnie wynik mojej walki?
Z ponad 100 tys. spłaciłam 30 tys.
- 40 tys. - to kredyt w banku, który spłacam na bieżąco
- 20 tys. - pożyczka w Mondeo którą spłacam (też raczej na bieżąco)
- nieco ponad 30 tys. to 3 różne pożyczki, częściowo spłacone, ale z uwagi na brak środków po prostu przestałam je spłacać, są teraz w
epu - sama się tym nie zajmę, bo przerasta to moje możliwości intelektualne ale znalazłam tu ludzi, którzy mi pomogą; jeśli uda się z nich wyjść - to dla mnie już prawie "normalnie" - pozostanie bank i mondeo, ale przy "zaciśnięciu" pasa i je spłacę;
pozdrawiam Was wszystkich i życzę wytrwałości - i jeszcze raz ogromnie dziękuję...
p.s. nie jestem pewna czy do dobrej kategorii dałam ten wątek jeśli nie - wybaczcie, to pierwsze forum, w którym w ogóle się zarejestrowałam i odważyłam coś napisać
Pewnie moja historia z długami jest banalna: pierwsza pożyczka w vivus, bo brakowało mi na rachunki. Refinansowanie, bo brak pieniędzy, by spłacić całość. Kolejna pożyczka, by spłacić pierwszą, potem trzecia, by spłacić drugą- i talk powoli rozwijała się moja pętla: przez 8 -9 lat.
W rezultacie, kiedy dwa lata temu zobaczyłam swój raport w BiK -to nie mogłam w niego uwierzyć. Pożyczki i kredyty na łączną sumę 100 tys. zł Raty znacznie przekraczające dochody, a z nimi było krucho, bo zajmowałam się głównie domem i dziećmi, w tzw. międzyczasie pisząc teksty i zarabiając głównie po to, by spłacać kolejne raty...
Przebudzenie było bolesne...Ogromny lęk, że stracę dom, albo, że coś mi się stanie i moje dzieci zostaną z moimi długami..
Długo było źle. Stany depresyjne, apatia- gdybym mogła nie wstawałabym z łóżka... i paniczny lęk przed kolejnymi telefonami, smsami z ponagleniem spłaty.
Było ciężko, ale od tamtej pory przestałam brać kolejne pożyczki. Znalazłam stałą pracę. Ale przede wszystkim powoli zaczęłam się oswajać z myślą, że niespłacona chwilówka to nie koniec świata, że sprawa w sądzie to nie koniec świata, że bycie "dłużnikiem" to też nie koniec świata.
Największym problemem w moim zadłużeniu było to, że "wszyscy" się dowiedzą: jaka jestem nieodpowiedzialna, jaka głupia, że tak się zaplatałam..., że jestem "dłużnikiem". Nawet do niedawna panicznie się bałam komornika, nie dlatego, że zajmie mi wynagrodzenie, ale dlatego, że wszyscy w pracy się dowiedzą.
Teraz myślę sobie, że na tamten czas (te 8-9 lat temu) ja po prostu nie umiałam inaczej, nie wiedziałam jak. Wolałam wziąć pożyczkę niż poprosić kogoś o pomoc. Trudno, czasu nie cofnę. Ludzie popełniają błędy. A ja wiem, że wtedy popełniłam ich szereg- ale nie ze złej woli, tylko w tamtej sytuacji - z poczucia totalnej niemocy i beznadziei.
Jak wygląda obecnie wynik mojej walki?
Z ponad 100 tys. spłaciłam 30 tys.
- 40 tys. - to kredyt w banku, który spłacam na bieżąco
- 20 tys. - pożyczka w Mondeo którą spłacam (też raczej na bieżąco)
- nieco ponad 30 tys. to 3 różne pożyczki, częściowo spłacone, ale z uwagi na brak środków po prostu przestałam je spłacać, są teraz w
epu - sama się tym nie zajmę, bo przerasta to moje możliwości intelektualne ale znalazłam tu ludzi, którzy mi pomogą; jeśli uda się z nich wyjść - to dla mnie już prawie "normalnie" - pozostanie bank i mondeo, ale przy "zaciśnięciu" pasa i je spłacę;
pozdrawiam Was wszystkich i życzę wytrwałości - i jeszcze raz ogromnie dziękuję...
p.s. nie jestem pewna czy do dobrej kategorii dałam ten wątek jeśli nie - wybaczcie, to pierwsze forum, w którym w ogóle się zarejestrowałam i odważyłam coś napisać