Może coś poradzicie w temacie, ocenicie, podpowiecie.
Być może część z Was zna moją historię z innego forum, ale opiszę tak po krótce co się u mnie dzieje.
Pisałam także maila do Pana Marka z prośbą o ocenę sytuacji.
Miałam ogromne długi. Nigdy w życiu przy moich możliwościach nie dałabym rady spłacić tego bez pomocy rodziców.
Spłacili ponad 100 tys. moich długów, pomógł mi także mąż.
Mam na chwilę obecną nieco ponad 20 tys.
Są to takie pożyczki jak Aaasa (2 pożyczki), Takto, Hapi, Provident, Optima, Ferratum.
Rodzice dla świętego spokoju chcieli już spłacić te 20 tys. - choć byliby już bez grosza.
Zdecydowałam że będę walczyć w sądzie żeby uchronić rodziców od całkowitego pozbawienia się kasy.
Jest mi im trudno wytłumaczyć na czym to wszystko polega, jakie są etapy, że jest windykacja, że trzeba bronić się w sądzie.
Oni mają tylko obraz w swojej głowie że te koszty urosną do horrendalnych kwot a sąd zasądzi jeszcze nie wiadomo jakie koszty i już w ogóle się nie wypłacimy.
Ja sama nie dam rady tego zapłacić ze swojej wypłaty, płacę kredyt, pracuję w dwóch pracach i żyć jakoś też trzeba, żyjemy z mężem skromnie ale jakoś ciągniemy.
Rodzice mnie naciskają że chcą już pozamykać te sprawy i mieć święty spokój ( o ile kiedykolwiek go odzyskają) ja się coraz bardziej boję że zacznę przegrywać te sprawy w sądzie i dojdą jeszcze niemałe koszty sądowe.
Naprawdę nie wiem co robić.
Cholera, gdyby to ode mnie zależało, gdyby to były moje pieniądze to wtedy byłoby mi łatwiej decydować a tak to ja tu nic nie mogę.
Ktoś może pomyśli co ty dziewczyno wygadujesz, rodzice pospłacali twoje długi, chcą je spłacić do końca a ty masz z czymś problem.
No mam, te 20 tys. to dla nas na tą chwilę naprawdę dużo.
Ja już więcej nie zarobię, nawet nie bardzo miałabym kiedy więcej pracować, naprawdę staram się ogarnąć domowy budżet.
Nie wiem już co robić.
Jak widzę moją mamę to wbijam jej gwoździe do trumny, ona jest osobą która nie potrafi mierzyć się z tym wszystkim, strasznie to wszystko gryzie w sobie i przeżywa.
Co byście zrobili na moim miejscu ?
Być może część z Was zna moją historię z innego forum, ale opiszę tak po krótce co się u mnie dzieje.
Pisałam także maila do Pana Marka z prośbą o ocenę sytuacji.
Miałam ogromne długi. Nigdy w życiu przy moich możliwościach nie dałabym rady spłacić tego bez pomocy rodziców.
Spłacili ponad 100 tys. moich długów, pomógł mi także mąż.
Mam na chwilę obecną nieco ponad 20 tys.
Są to takie pożyczki jak Aaasa (2 pożyczki), Takto, Hapi, Provident, Optima, Ferratum.
Rodzice dla świętego spokoju chcieli już spłacić te 20 tys. - choć byliby już bez grosza.
Zdecydowałam że będę walczyć w sądzie żeby uchronić rodziców od całkowitego pozbawienia się kasy.
Jest mi im trudno wytłumaczyć na czym to wszystko polega, jakie są etapy, że jest windykacja, że trzeba bronić się w sądzie.
Oni mają tylko obraz w swojej głowie że te koszty urosną do horrendalnych kwot a sąd zasądzi jeszcze nie wiadomo jakie koszty i już w ogóle się nie wypłacimy.
Ja sama nie dam rady tego zapłacić ze swojej wypłaty, płacę kredyt, pracuję w dwóch pracach i żyć jakoś też trzeba, żyjemy z mężem skromnie ale jakoś ciągniemy.
Rodzice mnie naciskają że chcą już pozamykać te sprawy i mieć święty spokój ( o ile kiedykolwiek go odzyskają) ja się coraz bardziej boję że zacznę przegrywać te sprawy w sądzie i dojdą jeszcze niemałe koszty sądowe.
Naprawdę nie wiem co robić.
Cholera, gdyby to ode mnie zależało, gdyby to były moje pieniądze to wtedy byłoby mi łatwiej decydować a tak to ja tu nic nie mogę.
Ktoś może pomyśli co ty dziewczyno wygadujesz, rodzice pospłacali twoje długi, chcą je spłacić do końca a ty masz z czymś problem.
No mam, te 20 tys. to dla nas na tą chwilę naprawdę dużo.
Ja już więcej nie zarobię, nawet nie bardzo miałabym kiedy więcej pracować, naprawdę staram się ogarnąć domowy budżet.
Nie wiem już co robić.
Jak widzę moją mamę to wbijam jej gwoździe do trumny, ona jest osobą która nie potrafi mierzyć się z tym wszystkim, strasznie to wszystko gryzie w sobie i przeżywa.
Co byście zrobili na moim miejscu ?